Boże, nasz Ojcze, czas upływa, a mnie łzy napływają do oczu. W sercu mam jakby ciężar. Ty dobrze wiesz, jak bardzo chciałam urodzić to dziecko, które nosiłam w sobie.
Świadomie i dobrowolnie nie robiłam niczego przeciw jego życiu, a jednak… stało się.. Umarło, zanim mogłam je zobaczyć, przytulić, nakarmić; zanim ono mogło zobaczyć świat i twarze swoich rodziców. Wierzę jednak, że to dziecko żyje u Ciebie i jest szczęśliwe. To powinno mnie uspokajać, tym bardziej, że nie było w tej śmierci mojej winy, bo nie miałam złej woli.
Jednak szatan korzysta z mojego smutku, próbuje uderzać w moje serce i wchodzić między mnie a Ciebie, mój Ojcze Niebieski! Chce koniecznie wzbudzić we mnie wyrzuty sumienia, że może coś zaniedbałam, za mało się oszczędzałam, mogłam coś jeszcze robić. Przez to chce wejść między Ciebie i mnie, wzbudzić lęk, rozgoryczenie, poczucie życiowej pustki, chce mnie odciągnąć od modlitwy. Boże, nie pozwalaj mu na to!   Przezwyciężając tę „chmurę”, która mnie otacza i dusi, z pewnym wysiłkiem modlę się  do Ciebie: Dziękuję Ci, Boże, za tak krótkie życie ziemskie tego maleńkiego dziecka, przez które zdążyło sobie ono zasłużyć na szczęście wieczne!
Wielbię Cię w wypełnieniu się Twojego Ojcowskiego planu wobec niego i w Twojej decyzji, by właśnie w tej, a nie w innej godzinie, posłać Anioła Śmierci po jego duszę.  Ty wiedziałeś, co jest dla niego najlepsze, i to właśnie otrzymało z Twej dobroci. Umierając, uniknęło okazji do grzechu i pokus szatana. Pozwól mi, Boże, spotkać moje dziecko w chwale Nieba, a teraz wysłuchaj jego modlitw, które zanosi do Ciebie za swoimi bliskimi. Na jego prośbę napełnij moje serce swoim pokojem.

Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.

Pod patronatem